Wkurwiają mnie reklamy w Operze!

Wiem, ze to przejaw masochizmu, aby czytać komentarze pod artykulami traktującymi o sprawach dotyczących kobiet, zwlaszcza tymi dramatycznymi. Ktoś, kto pisze w sieci o swoim problemie musi liczyć się z nie tylko krytyką, ale wręcz z  narażeniem życia. Taki polski islamabad.
I pomyśleć, ze jeszcze calkiem niedawno, w czasach bez globalnej sieci, taka plugawa frustracja trolli muszących radzić sobie w rzeczywistości, przejawiała się tym, ze chwytali widły i pochodnie i szukali czarownic do spalenia, tudzież innych go powieszenia, również publicznego. Walki gladiatorów, corridy, wszystko to pokazuje jakim ludzkość jest syfem

śmierć komarom!
Mnie wkurza to, ze wszystko w Pradze jest za słone, wtf o0 nawet na bulkach sa grudki żywej soli o0 ja nie jestem wybredna, ale żywię się w Macu przez te kilka dni xd

UPS na razie odcięty, cisza i spokój... a jeśli siądzie prąd, to nie będzie netu.

Dziś ostro wkurwiła mnie sytuacja na jednym z przystanków: starszy pan na wózku inwalidzkim z trudem próbował przejechać, a motorniczy tramwaju usiadł na dzwonku, bo nie mógł przejechać. Żadnego zagrożenia bezpieczeństwa ruchu drogowego nie było. Nosz kurwa, jak można?! Zamiast wyjść z kabiny i pomóc człowiekowi, popchnąć wózek, to dzwoni - a ten dzwonek jest mega głośny z odległości 1m. Nie ogarniam. Może jeśli wytoczyć kilkadziesiąt spraw w ETPC, to ktoś zwróci uwagę na sposób traktowania osób niepełnosprawnych... albo odezwą się obrońcy wolności słowa, przeciwnicy poprawności politycznej i inni skorwisyni, których w tym popapranym kraju nie brakuje.

u Was też fejs nie bangla?

a ja wlasnie nie narzekam, dzwonilam 2 tygodnie temu do kolegi z USA, gadalismy ze 40 min i ani grosza mi nie zjadlo xd nawet w imie uczciwosci dzwonilam do BOK-u Play i chcialam sie dowiedziec co sie stalo, ale pani nie byla w stanie mi odpowiedziec

A mnie wkurzają wszelakie remonty u mnie w pokoju bez mojej wiedzy. Super, fajnie, cudownie widzieć że remont, porządek, ale kuffa, jak coś kombinujecie takiego to chcę wiedzieć, szczególnie gdzie to a tamto przenosicie, zmieniacie miejsce, kładziecie, albo dajcie mi to w ręce, sam wyniosę te rzeczy. Ostatnio miałem wielki chaos w płytach przez co jedna Ironów się zgubiła -_-", jednak dziękuję mojej lubie, że mimo iż nie rozumie dlaczego są one dla mnie cenne to pomogła to ogarnąć, na półkach z książkami wcale się nie dziwię zawsze muszą tam zrobić burdel nawet jak tego usilnie nie chcę, więc tej szafki, do czasów "ucieczki" z tego domu, nie tykam. Na dodatek zostałem jakby okradziony z części ubrań, nie wiem gdzie się to podziało, ostatnio widziałem u rodzicielki, ale ta drażni mnie odpowiedzią gdy idzie zapytanie o jakąkolwiek ostatnio przez nią wziętą rzecz "nie pamiętam/nie wiem", rano gdy muszę założyć coś na siebie to z cierpieniem, bólem i wkurwem na ustach nie wiem w co się ubrać albo  jak jadę do luby. A nowych ciuchów, nawet tanich, nie mam jak kupić

Ostatnio edytowany przez Tristean Baudelaire (2014-09-15 22:23:29)

Ja naprawdę nie mam oporów przed tym by wziąć zmiotkę, szufelkę, ścierkę i posprzątać. Może zdarzą mi pewne pomyłki, których nie zauważę, typu orzeszek w kącie szafy, ale dla mnie ogarnięcie chaosu to znaczy nieporządku męczarnią nie jest. Problemem jest, że jak wykazuję wolę zrobienia porządku to słyszę "niepotrzebny", "a po co?", jak chcę pomóc to "nie, ja sama", jak nic nie robię "Leniem jesteś, nic nie robisz, tylko gnijesz", no cholera.

Ostatnio edytowany przez Tristean Baudelaire (2014-09-17 01:08:34)

Kurwasz, jak mnie wkurwiają niespodziewane zmiany w harmonogramie kursu. Raz, pozmieniały się godziny, przez co musiałam anulować rezerwację pokoju - na szczęście bezpłatnie. Dwa - co za inteligent układa zajęcia w niedzielę tak, by kończyły się o 21:00, zwłaszcza, gdy pierwotnie była mowa o sobocie? I mam teraz wybór:
1) anulować już kupiony bilet, wracać za to ostatnim możliwym pociągiem i wylądować w domu o 3 w nocy po to, by zaraz rano iść do pracy?
2) brać urlop w przyszły poniedziałek, czego, zważywszy na fakt, że to nowa praca, że planuję tydzień wolnego w listopadzie i że wolne będzie mi potem bardziej potrzebne kiedy indziej, nie chcę robić?
3) olać przełożone zajęcia, na których mogą pojawić się ważne kwestie, i wracać wcześniejszym pociągiem?

Dobra, zdecydowałam się na kurs w innym mieście, więc powinnam się liczyć z tym, że może być różnie. No ale wprowadzanie tego typu zmian to jest już kurna przesada. Zajęcia w niedzielę do 21:00, gdy trzeba dojechać do domu (choćby tylko do jakiejś podwarszawskiej miejscowości) i następnego dnia stawić się w robocie? Serio?

http://drzoanna.wordpress.com/2014/10/2 … o-na-stac/   wkurza mnie ludzka ignorancja.

Tym razem może nie tyle wkurza, co frustruje. W ramach kursu przygotowującego na egzamin radcowski mam do zrobienia kilka zadań domowych polegających na napisaniu apelacji/skargi do sądu bądź opinii o niecelowości ich wnoszenia. Na pierwszy ogień idzie prawo karne i administracyjne; o ile prawo karne już skończyłam i wysłałam, o tyle z administracyjnym nie mogę ruszyć z miejsca. Z którejkolwiek strony tego kazusu bym nie oglądała, wygląda w porządku. No właśnie, wygląda... bo to, że wszystko jest OK jest bardzo mało prawdopodobne. Mam termin do środy, a ja nadal nie wiem, gdzie "zaszyte" jest to naruszenie prawa.

Wstydliwa kwestia, ale...mysz w moim pokoju. Nosz trafi mnie za chwilę!
Jarmoli toto okrutnie gdzieś za łóżkiem bądź szafą, ale ilekroć tam zajrzę, paskudy nie ma.
W każdym razie plakaty zwinięte w rulon za szafą zmieniły miejsce zamieszkania, nienadgryzione, na szczęście.
Uroki mieszkania w starym domu...gówno musiało się przesmyknąć ze strychu, kiedy zostawiłam otwarte drzwi... ;_;

Kot czarny czy nie jest do tego żeby być kotem i zapamiętaj ważną zasadę "To kot jest Twoim panem, a nie Ty jego".