Elegant_Androgyne napisał:
Owszem. Scena w kościele absolutnie miażdży system.
plus odzywki z formy "pomnikowej" - powiedzmy ze kuszenie nieszczęśników poprzez wyzyskanie ich utajonych pragnień ma opanowane do perfekcji. I scena po chwilowym mergingu ze Scottem, zakończona przełknięciem i mlaśnięciem oraz : nooo...na czym to stanęliśmy ?
Offline
Le Mademoiselle
Chyba się będą ciąć żyletami i wysysać krew z ran.
Offline
Underworld jest fajny. Ten sam rodzaj komiksu co Blade, pierwotnie strasznie mi to zgrzytało. Ale kiedy przyjąłem i zasymilowałem specyfike tej formuły, zaczęło mi sie podobać . Taki cyber-wampiryzm Kapitalna warstwa wizualna, wizja krwiopijców jako zdegenerowanego gatunku, pełnego spleenu i dekadencji wymiata.
Offline
po "Zmierzchu" nalezy sie recenzja. Gdyby nie pare upierdliwych rzeczy to bym sie nabrala.Ale kurna nie.
Romantyczna historia milosci wampira ze zwykla (pozornie moim zdaniem) nieprzystosowana dziewczyna. Bialoglowa ta przeprowadza sie do jakiegos miasteczka zeby zamieszkac z ojcem. Ludzie w szkole od razu ja polubili. Cholera wie za co ??? Sama sie dziwie, bo ona prawie nic nie mowila i robila miny jakby miala problemy zoladkowe No i ten meski glos (sorry aktorka sie ewidentnie nie nadawala do tej roli). Zakochuje sie w Edwardzie ktory okazuje sie wampirem.
Edward sprawia wrazenie tak wrazliwego mazgaja ze ciezko na to patrzec. Sa tak romantyczni ze maja problemy z mowieniem (diagoli sa naprawde kiepskie). No i to perfidnie emo podejscie. Ci ludzie nie maja problemow ale ich kwinesensja jest sprawiac wrazenie jakby mieli. Bardzo na sile:/ w tym filmie nie widac chemii miedzy Bella a Edwardem. Nie widac szczescia w milosci. Pozatym aby film byl pokzywany od 12lat trzeba bylo wyciac sceny w bieliznie i te zbyt brutalne.
Podobaly mi sie 2 sceny: gra w baseball (niezle naprawde:) ) i walka Edwarda z Jamesem.
ocena 5/10
Offline
Bunkier (ang. "The hole"). Historia nastolatki, która została odnaleziona jako jedyna z czwórki zaginionych uczniów pewnej renomowanej szkoły z internatem. Widać ślady wycieńczenia organizmu, niestety nie wiadomo, co się stało, bo dziewczyna cierpi na amnezję. Zaczyna sobie przypominać pewne fakty obciążające jej kolegę, który namówił tę czwórkę do dwóch dni wagarów i spędzenia ich w nieużywanym wojskowym bunkrze. Tyle że ani zeznania jego, ani tej dziewczyny nie pokrywają się ze śladami znalezionymi w bunkrze.
Fabuła filmu wydaje się nieco banalna i faktycznie siadałem do niego z lekką rezerwą. Ale już po około kwadransie historia mnie wciągnęła. Potem pojawia się oskarżony chłopak, następuje zwrot... a wyjaśnienie wszystkiego i samo zakończenie jest po prostu genialne. Genialna est przy tym sceneria: jasne, kolorowe barwy i oświetlone twarze na zewnątrz i przytłumione barwy oraz twarze zawsze częściowo ukryte w cieniu w bunkrze. Patrząc na nastolatków zamkniętych w tym żelastwie człowiek aż sam dostaje klaustrofobii. Ogólnie oceniam 9/10.
Offline
ogladalam to kilka razy. Najlepsza byla scena koncowa: mina osoby ktora zabila i pewnosc ze nigdy jej nie wsadza. Miala taki wzrok ze az ciarki przechodzily.
Offline
Patrick Bateman
Karola69 napisał:
...i pewność, że nigdy jej nie wsadzą...
Nie pytam, co i gdzie
Offline
A mi się podobała bohaterka. Szkoda, że miała zły gust jeśli chodzi o facetów. Z oskarżonym kolesiem się trochę utożsamiam - mam taki sam szacunek dla ludzi, jak on
Offline
Właśnie wróciłem ze "Strażników" (The Watchmen)
Film co najmniej... dziwny. Połączenie kina o superherosach w majtkach na spodniach z kryminałami w stylu noir. Przy czym bohaterowie wcale nie są herosami w potocznym rozumieniu tego słowa. Mają swoje problemy, nie do końca wiedzą, jak radzić sobie ze swoimi mocami, a co najgorsze - nie wiedzą, dlaczego poświęcają się dla ludzi, skoro nic z tego nie mają, a wręcz przeciwnie. Z tego powodu nie zauważa się, że śmiesznie wyglądają w tych swoich wdziankach. Nie widzi się, że coś tu nie gra - ludzie w dziwacznych kostiumach łażą po ulicach i nikt się nie dziwi. W tym wypadku tym bardziej odzwierciedla to ich samotność i wyobcowanie. Są herosami, których wszyscy potrzebują, ale nikt nie chce.
Muszę jednakowoż zauważyć, że film dla widza nastawionego na kopaninę byłby nudnawy, bo - podobnie jak w komiksie - położono nacisk na psychikę i odczucia bohaterów, akcję pozostawiając na drugim planie. Jednak jest postać, dzięki której coś się dzieje i jedyna chyba, która widzi sens tego, co robi: Rorschach. On jako jedyny wygląda prawie jak człowiek, bo nie nosi żadnego wypasionego stroju, przypomina wręcz Philipa Marlowe'a z książek Chandlera. Facet w tej swojej masce z wędrującymi plamami tworzącymi dziwne wzory ma w sobie coś strasznego. Powiem wręcz, że mimo iż jako jedyny nie nosi kostiumu, wygląda chyba najbardziej obco z nich wszystkich. I właśnie przede wszystkim z jego powodu film zaliczyłem do tego topiku, w dodatku wyceniając go 9/10
Offline