osobiście, przy całej swojej niechęci do Dody jestem skłonna podejrzewać, że akurat przyrodzenie ma większe, niż niejeden facet...
Offline
sprawia na mnie wrażenie jednostki, która głupia, czy nie, ale w kaszę sobie nie da dmuchać i wie, czego chce. A znam wielu facetów, którzy nie potrafią wziac tabletki od bólu głowy, nie dzwoniąc do mamusi...
Offline
Radzio to awanturnik, taki troche badboy. ile jest w nim prawdy z tego, a ile medialnej kreacji, to inna sprawa. Do czasu, zanim zaistniał poprzez małżeństwo z Dodzią, nie było o nim słychać. Zatem uważam go raczej za autokreacje niż autentycznego łobuza...
Offline
dla mnie ideałem prawdziwego łobuza jest Harrison Ford - w sumie, niezależnie od roli, ale prym wiedzie jako Indy i Han Solo normalnie MNIAM!
Offline
no zgoda... ale z niego to taki raczej bywszy łobuz .... toż to dziadek przecież....
a odpierając hipotetyczne ataki - że dziadek też może być łobuzem ( tak jak 52-letnia babcia łobuzicą) dodam pośpiesznie dla odwrócenia uwagi - że IMO bardziej łobuzowaty jest Johny Depp... a z dziadków to oczywiście Wilisek ...
Offline
Johnny juz nie lobuzowaty. Lata 90 przminely nieublaganie on juz jest statecznym ojcem rodziny. Ethan Hawke tez sie nie zachowal z "Orbitowania bez cukru". Nie ma juz prawdziwych buntownikow
Offline
I co z tego, że Ford jest dziadkiem?? niejeden młody mógłby się od niego uczyć a jak widzę ten krzywy uśmieszek to ciuszki mi same spadają
Offline
Może protestuje przeciwko wojnie w Wietnamie... najprościej prostestować przeciw czemuś, czego nie ma
Offline
hahahahaaaaHA! i ma nieumyte dluzsze wlosy, koszule flanelowa, podarte dzinsy ,gra na gitarze pisze wiersze (jak widac w innym dziale). Wszystko sie zgadza. Czysty Pinhead
Offline
Jakby to powiedziec...nie kojarzę żadnych buntownikow z lat 90tych, pominąwszy może Cobaine`a. Reszta grunge`owych pajaców to niestety 4 liga buntowników. Tak ze , Karola, twój ideal buntownika jakby nie dociera do mnie. Rysowany przez Ciebie Morrison nie zniżał sie do prostackich deklaracji politycznych (prawda, Viljar ?), a zgodzisz sie chyba, karola, że pajace lat 90tych hołduja temu własnie wizerunkowi, stworzonemu przez Jima. Bunt doraźny, polityczny czy społeczny to demagogia.
Bunt taki, jaki miał w sobie Morrison - to jest to. To był bunt mentalny przeciw czemuś, co (Viljar) nie istnieje realnie. Był to bunt serca przeciw normom i zniewoleniu duszy, typowy dla poetów, mistyków, ludzi nie z tej ziemi.
Ale skoro dla was bunt objawia sie w doraźnych deklaracjach oraz wyglądzie...To co powiecie o wczesnym Maleńczuku, regularnie zgarnianym przez milicję za granie na gitarze pod przejściem, a który teraz jest w mainstreamie ?
Jeszcze sie musicie troche powczuwac, przejśc z warstwy wizualnej do tego co w środku. Wprawdzie grzeczne uczesanie i stosowność zachowań, pewna wbudowana grzecznośc, nie zrobią z V. buntownika przeciw komukolwiek, ale ty, Karola, jeszcze masz szansę
Offline
Pin myslalam ze zauwazysz ze smieje sie z typowych buntownikow lat 90. Oni wszyscy byli wizualnie jak pod sznureczek. Poprostu wtedy taki image byl modny. To co pisalam nie bylo na powaznie. Smieje sie z buntu opartego wylacznie na wizerunku i narkotykach.
Offline
Widzę, że nie wiedzieć czemu awansowałem na znawcę Jima Morrisona Ale masz rację Pin, on chciał wolności umysłu, nie buntował się przeciw systemowi. Wyjątek uczynił w 1968 roku, kiedy na płycie ukazała się piosenka o antywojennej wymowie (Unknown Soldier) oraz wskazująca na ukrytą potęgę młodego pokolenia (5 to 1) - przy czym w drugim wypadku równiez chodzi o wyzwolenie umysłów i obalenie pewnych skostniałych norm obyczajowych.
A my przeciw czemu się buntujemy tak nawiasem mówiąc? Bo ja nie chcę być pozerem, tylko prawdziwym buntownikiem
Offline