Makarou de seur
czy macie jesienną depresję, jak sobie z nią radzicie, itd.
Offline
Skrytojebca
Absolutnie nie mam jesiennej depresji. Co więcej: cieszę się, że pogoda w końcu staje się znośna. Nie znoszę upałów.
Offline
Królowa jest tylko jedna
Na każdą deprechę najlepszym sposobem jest spożywanie alkoholu w dużych ilościach i w dobrym towarzystwie .
Offline
Koniec lata oznacza dla mnie koniec najpiękniejszej pory roku, upałów, spacerów plażą i wypadów do okolicznych miasteczek - jednym słówem - płacz i zgrzytanie zębów... na pocieszenie potrzebne wtedy kino albo dobry film na DVD
Offline
Zdecydowanie jestem typem jesienno-zimowo depresyjnym... Nienawidzę, po prostu... Jesień, tak zwana Złota, jest cudowna, jeśli jest. Natomiast cała reszta roku do pierwszego wiosennego słońca jest dla mnie katorgą. W dużej mierze jest to kwestia chronicznych chorób dziecka w tym okresie i główkowania, z kim je w takiej sytuacji zostawić w domu, bo nie sposób brać opieki przez 3 tygodnie w miesiącu... Nastroje ponuro-listopadowe lubię, ale wtedy, kiedy mogę się nimi upajać, a nie, kiedy latam między apteką, łóżkiem a lekarzami. Jednakowoż nigdy nie byłam fanką zimy ani jesieni, jestem zodiakalnym Lwem, dla mnie słońce to życie, usycham bez fotosyntezy A co do depresji, to się pewnie będziecie mieli okazję przekonać - w tym okresie niemal na stałe do mojego słownika wchodzi malownicze określenie "do dupy"
Offline
Zgadzam się z By. Wraz z nadejsciem jesieni moje zapotrzebowanie na depresyjną muzyke wzrasta wykładniczo. Zaczyna sie filozofowanie, wyszukiwanie mrocznych kontekstów, wracaja Nephilimy przejadane Świetlikami, Comą i innymi pozytywnymi brzmieniami. Spożycie piwa wzrasta, takoz czas spedzany w słuchawkach. Szarośc poranków nastraja mnie minorowo od samego otwarcia oczu, powroty do domu około 17tej, w pełnej ciemności dobijaja na maksa. Strach sie bać, co bedzie dalej, bo im jestem starszy, tym bardziej mi się reakcje radykalizują.
Offline
No to tak: właśnie przed chwilą zwróciłem do kasy bilety na wyjazd, który miał być moją pierwszą udaną wycieczką długoterminową. Za zaoszczędzone w ten sposób pieniądze kupiłem sobie "Monty Pythona i Świętego Graala" oraz "Żywot Briana". Trzeba umieć się jakoś pocieszyć, no nie?
Offline
aaaa, no, ja thanks jasne, że bright ale proszę o wybaczenie, właśnie na życzenie rozpoczęciowo-szkolnoroczne dziecka leciały Kanikuły...
Offline
Makarou de seur
Leo tesh coś majaczył o jasnej stronie księżyca i co? nasi piłkarze przeszli na ciemną...
Offline
ech!... i po co było o jesieni zaczynać... jak sobie pomyślę o tym wyjącym w ciemnościach za oknem wichrze, o tych pustych wieczorach, ponurych i bezsensownych, to już czuję, jak mi deprecha na kolanach siada...
Offline
Przed oczami mam wlasnie wiszący na ścianie plakat filmowy z Silent Hilla. Rok próbowalem go zdobyć, wreszcie poz zazartej aukcji zdobylem jedyny egzemplarz z Allegro. Ale nie o to chodzi.
Jesienna deprecha to dla mnie własnie taka wizja. Zaraz wkleję fotę i uszczegółowię.
wygląda to tak:
Dla mnie to jest wlaśnie klimat jesieni, beznadziei, ta kobieta idzie wprost w taki nastroj..
Offline
hmmm...a widziałas film ? Ta pani raczej nie zazna spokoju w tej kuszącej mgle. Tym nniemniej klimat i wizja tego zdjecia rzeczywiście wkręcają. Mówiłem to juz milion razy i powtórzę ponownie - Silent to jest dokładnie to czego się boję. Nie film, ale 4 części gry. Nastrój tam panujący to depresja totalna.
Offline
Tibbets napisał:
Absolutnie nie mam jesiennej depresji. Co więcej: cieszę się, że pogoda w końcu staje się znośna. Nie znoszę upałów.
JESSSSS....
jesien to moja ulubiona pora roku. Lubie ta melancholie, poranne mgly itp deprecha nigdy w zyciu, nie na jesien napewno.
JESSS.... i jeszcze kocham "Silent Hill" i jak deszcz ze śniegiem w oczy też kocham ....
Offline
Film jak film, ale gra... przy pierwszej części podskakiwałem na każdy dźwięk, a podczas drugiej mało nie zszedłem, jak się pierwszy Piramidogłowy pokazał...
Offline
Kto to napisał i mi przypomniał
Jeszcze troszkę za wcześnie...jeszcze kiedy otwieram oczy to widzę błękit nieba i idę do pracy ze słonkiem
Kiedy pomyślę, że za chwilę tak już nie będzie to od razu mi gorzej bo bez słońca umieram Najchętniej z nastaniem szarugi zwinęła bym się w kłębek i przespawszy najgorsze obudziła się wiosną. Ponieważ to nie możliwe to sama wyruszam w poszukiwaniu słońca i doładowuję akumulatory kiedy szaruga doskwiera
Offline
Patrick Bateman
A ja szczerze mówiąc, nienawidzę lata. O wiele lepiej mój organizm funkcjonuje ponurą, mglistą i deszczową jesienią oraz zimą pod stalowym niebem. Nadmiar słońca mnie irytuje. Zresztą, dwa razy jak się w życiu zakochałem, przypadły na jesień .
Offline
Sin, ja też sie zwykle zakochuję na jesień i... rozstaję latem, może dlatego tak lubię lato, a nie znoszę jesieni... muszę zrewidować swoje poglądy w tej kwestii, bo nie patrzyłam na to od tej strony
Offline
Patrick Bateman
Jeżeli to istotnie tak działa, to najbliższe miesiące są decydujące. W przeciwnym wypadku czekam na następny rok...
Offline