Że gdyby choć połowa osób, które się zasłaniają dysami, na prawdę je miała, byłaby to najgorsza plaga świata... Każdy, komu się nie chce nauczyć Ó i U czy też opanować trudnej sztuki pisania, mówi, że ma dyscośtam... Tak na prawdę prawdziwych "posiadaczy" dysów jest bardzo malutko... I dobrze.

Sin, inaczej - takie dysfunkcje istnieją, i to u sporej liczby osób. Ale zazwyczaj na stwierdzeniu sie kończy, i 3/4 delikwentów nic z tym nie robi, więc maja zalegalizowane lenistwo "nie opanuje zasad ortografii bo jestem dys..." Powinien być przepis o bezwzględnej pracy, żeby wyeliminować te przypadłościinaczej taki typ traci prawo do zaświadczenia i jest traktowany w szkole jak zwykły leser i nieuk. a takie przypadłości intensywnymi ćwiczeniami można całkowicie zaleczyć.

Moja córa ma najprawdopodobniej problem dyskalkuli, już kiedyś pisałam o tym w jakimś innym wątku.W połowie stycznia mam wizytę w poradni pedagogiczno-psychologicznej bo będzie miała robione testy w kierunku dyskalkuli.
Nie wiem czy z tego można sie wyleczyć, ale napewno intensywne ćwiczenia pomagaja jakoś dawać sobie radę z tą przypadłością.Możliwe, że u części osób problemy z dysleksją, dysgrafią czy dyskalkulią to zwykłe lenistwo.Patrząc jak moja Hanka zasuwa z tej nieszczęsnej matematyki wątpię żeby to było jej lenistwo.Strasznie mi jej żal bo stres niesamowity.Natomiast z innych dziedzin kompletnie nie ma problemów.

Nie wiem jak jest w innych szkołach ale u mojej młodej to wychowawczyni zasugerowała mi, że Hanka ma dyskalkulię i trzeba coś z tym robić.

Sinisterr_a.k.a._Icarus napisał:

Pamiętam, jak sprawa zaświadczeń była przeprowadzana w mojej szkole. Poszła po prostu do uczniów informacja, że będą robione badania pod tym kątem, co spowodowało falę chętnych i epidemię dysów. Moim zdaniem takie badania powinny być ewentualnie przeprowadzane w jednostkowych przypadkach w sytuacji wystąpienia problemów, nie zaś dla jakiegoś większego ogółu.

rzecz w tym, że szkole dysy są bardzo na rękę, im więcej, tym lepiej...

Ostatnio edytowany przez Szczur (2008-12-18 10:13:45)

Mojej kuzynki syn ma dysortografie i coś tam jeszcze.Ale sama jest nauczycielką nauczania początkowego i bardzo wcześnie zauważyła, że coś jest z dzieciakiakiem nie tak.Chłopak dostał oczywiście zaświadczenie.Ale ambicja nie pozwoliła mu spocząć na laurach, sam z siebie ćwiczył, chodził na jakieś specjalne zajęcia wyrównawcze żeby pokazać, że to nie lenistwo i generalnie niechęc do nauki.Teraz chłopak jest w liceum, owszem ma jeszcze problemy ale jak cokolwiek pisze to korzysta ze słownika i jego prace mogą być przykładem dla innych.Dysgrafik, dyslektyk czy ktoś z dyskalkulią to nie zawsze leń i obibok.Natomiast znam tez odwrotny przykład, osoba, która udzielała się na golfiku...żenada na maksa.Bębniła na prawo i lewo o swojej dysgrafii,dysleksji itp. i tym tłumaczyła swoje miernej jakości stylistycznie posty i błędy ortograficzne w każdym wyrazie.Po prostu niektórym ludziom nic się nie chce robić(nawet skorzystać ze słownika) bo są tępi.I nie ma się co wtedy zasłaniać rożnymi przypadłościami.

Ostatnio edytowany przez cold (2008-12-18 11:43:39)

Euf, mówisz, że się nie nadajesz, i się za nie nie bierzesz, a wystarczy spojrzeć na dowolne wystąpienie polityków jednej z największych polskich partii, żeby stwierdzić, że fakt, że ktoś się do tego nie nadaje, nie znaczy jeszcze, że zdaje sobie z tego sprawę;). + dla Ciebie

Euf, mogę Tobie pisać przemówienia albo być szefem gabinetu propagandy lub doradcą ds. ostatecznych rozwiązań kwestii wszelakich

klon nosiłby codziennie inną, oryginalną perukę, by nadążyć nad moimi zmianami kolorystyczno-fryzurowymi XD [może być? ]

Sinisterr_a.k.a._Icarus napisał:

Euf, mogę Tobie pisać przemówienia albo być szefem gabinetu propagandy lub doradcą ds. ostatecznych rozwiązań kwestii wszelakich

no dobrze.. powoli forumuje się nam nowa partia ;P

To ja chcę zostać ministrem edukacji narodowej

Sinisterr_a.k.a._Icarus SZEF GABINETU PROPAGANDY/DORADCA DS. OSTATECZNYCH ROZWIĄZAŃ KWESTII WSZELAKICH napisał:

Forumuje się.. dobrze powiedziane

no bo póki co, to tylko wirtualnie
niemniej mamy już nawet sformułowane forumowe siły bojówkowe w zanadrzu [jeśli przejęcie władzy nie uda się w sposób łagodny ;P], co zresztą pokazał przypadek nagonki na pana P.

Szczur - MINISTER EDUKACJI NARODOWEJ napisał:

To ja chcę zostać ministrem edukacji narodowej

no to kolejny etat mamy obsadzony lol

Karola69 napisał:

jesli mam pisac ladnie to baaardzo wolno. Pisanie recznie to dla mnie koszmar.

Podobnie jak z wieloma innymi rzeczami, możesz podziękować pierdolonym konserwom. Gdyby zamiast tracić czas w szkole na wyszukaną kaligrafię, uczyć dzieci pisma quasi-technicznego, to by problemu nie było. Przez całą podstawówkę miałem problemy z rozczytaniem samego siebie, bo jakieś pajace wymyśliły, że literki pisane mają wyglądać tak, jak tego uczą w szkołach. Na początku ogólniaka zacząłem pisać w sposób wzorowany na czcionce drukowanej i problem się skończył. Owszem, różnego rodzaju autorytety od kaligrafii czy innej grafologii pierdolą, że to szpetne jest i tak dalej, a w ogóle to wskazuje na płytką osobowość. Ale problemu z rozczytaniem nie ma, a piszę ręcznie tylko około 2 czy 3 razy wolniej, niż na komputerze. Tak więc: jak ktoś ma fioła na punkcie kaligrafii, to niech se zbuduje wehikuł czasu i wypierdala do XIX wieku.

Ostatnio edytowany przez Tibbets (2008-12-18 13:45:10)