#1 2013-11-09 21:56:26

 Solitary

http://i40.tinypic.com/5wdser.jpg

Call me!
Skąd: Poznań
Zarejestrowany: 2013-05-22
Posty: 258
bonus: Dźwiękowy zboczeniec
WWW

[Recenzja] Inade - Samadhi State

http://store.tesco-germany.com/images/products/loki41.jpg

Inade - Samadhi State

Tracklista
1 Ghost Sector
2 Samadhi State Part One
3 Samadhi State Part Two
4 Legion Of God
5 Uninhabited Red
6 Cages
7 Samadhi State Part Three
8 Samadhi State Part Four


Późny wieczór i wrażenie mnóstwa godzin, dzielących mnie od snu. Na stole zapalone kadzidło, w słuchawkach muzyka z "Samadhi State" dark ambientowców z Inade. Wszystko na swoim miejscu. Bez pośpiechu. Bez konieczności dzielenia uwagi między kilka spraw dziejących się jednocześnie. Tu i teraz.

"Samadhi State" jest zremiksowanym zbiorem nagrań pochodzących z okresu pomiędzy rokiem 2000 a 2002. Pierwotnie materiał został wydany na okoliczność pierwszego występu na żywo w Japonii w 2006 roku, później stał się dostępny i w innych zakątkach świata. I dobrze, gdyż mamy tu do czynienia z sugestywnym materiałem, który dobrze się broni mimo że minęły już ponad dwa lata od momentu pierwszego odsłuchu.

Co cechuje muzykę zawartą na tym albumie? Przede wszystkim monumentalizm, ceremonialne zacięcie i dźwięki czarne jak okładka tej płyty. Nie brak tu recytacji oraz towarzyszącego im odpowiednio powolnego i dostojnego akompaniamentu bębna, czego dowodem jest chociażby otwierający płytę "Ghost Sector".

"Samadhi State Part One" – czuć powoli narastające napięcie. Dźwięki gęstnieją, zazębiając się jeden z drugim, by potem płynnie przejść w "Samadhi State Part Two". Chóralne zaśpiewy, metaliczne odgłosy dzwonków i pełzający mrok w tle. Gdyby odciąć się od świata wystarczająco mocno, można by odnieść wrażenia uczestnictwa we mszy. Niekoniecznie tej katolickiej.

"Legion of God" jest miejscem, w którym daje się odczuć pewien zgrzyt. Oryginalna wersja tej kompozycji zawarta na albumie "Colliding Dimensions" ma właściwości hipnotyzująco-uzależniające, głównie dzięki przewijającemu się przez większość utwór rytmowi wybijanemu na dzwonkach tudzież innych metalowych obiektach. Tymczasem w wersji zawartej na "Samadhi State", oprócz kombinacji w samej warstwie muzycznej dodano jeszcze tekst, który w tym przypadku pasuje do całości jak pięść do nosa. I o ile na początku to nie raziło, tak po jakimś czasie zaczęło. W moim subiektywnym odczuciu jest to najsłabszy moment na płycie.

Na szczęście wraz z rozpoczęciem "Uninhabited Red" dźwiękowa czerń się zagęszcza. Pomysł jest prosty: pojedynczy takt wybijany w określonym rytmie stanowiący oś kompozycji, narastające wokół niej sprzężenia, piski i inne niezidentyfikowane odgłosy oraz kolejna porcja deklamacji. Jest odpowiednio dostojnie, gęsto i ponuro. Mam słabość do tego typu klimatów, jak generowany przez tę kompozycję, zatem kupiłam te dźwięki bez problemu.

O kolejnym utworze "Cages" mogę tylko powiedzieć, że jest, że jest spójny z nastrojem całości i że jest zlokalizowany przed kompozycją, która każdorazowo zamiata mną podłogę, a następnie wsysa mnie do czarnej dziury i wypluwa gdzieś po drugiej stronie lustra. "Samadhi State Part Three", bo o nim mowa, to istna uczta niskich częstotliwości, trwająca prawie trzynaście minut i przetaczająca się po świadomości słuchacza jak walec drogowy. Klimat budowany jest powoli i konsekwentnie i im dalej w las tym miodniej, zwłaszcza od siódmej minuty, gdy wchodzą bębny. I wystarczyłoby mi w zupełności, gdyby ta płyta składała się tylko z tej kompozycji.

"Samadhi State Part Four" jest zamknięciem całości, zdominowanym przez hipnotyzujący rytm wygrywany na bębnach i w tej roli sprawdza się znakomicie. Kropka nad i.

"Samadhi State" jest przykładem tego, za co cenię Inade: umiejętności tworzenia odpowiednio sugestywnych krajobrazów dźwiękowych i generowania bardzo smolistych dźwięków. I przyznaję, że o ile dark ambient jest nieraz polem do popisu dla specjalistów od duszenia przez pół godziny dwóch klawiszy na krzyż, o tyle są również twórcy, którym udaje się uchwycić w muzyce to coś, co każe do niej wracać. Knut Enderlein i René Lehmann są jednymi z nich.


If this was a shelter I would endure
In a world with faceless strangers
I would have a place to feel secure
From the ever present dangers

http://obliczamuzyki.wordpress.com/

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora