"Jabłka Adama" duńska czarna komedia wielokrotnie nagradzana rowniez w Polsce. To jest piramida absurdalnego humoru polaczona z prawdziwym dramatem. Typowy film skandynawski. W duzym skrocie: aluzja do Ksiegi Hioba, neofaszysta Adam wraca z wiezienia i trafia do koscielnego protestanckiego zakladu przygotowujacego ludzi do zycia w spoleczenstwie. Zaklad ten prowadzi pastor Ivan (w tej dobrze zagranej roli dunski aktor ktorego znamy z roli czarnego charakertu w Casino Royale). Ivan jak i jego podopieczni: gruby pijak byly slwany tenisista,pijaczka ciezarna Sarah,arabski terrorysta polujacy na stacje Statoil i neofaszysta Adam; ma wiele bolesnych przezyc i problemy wewnetrzne. Adam stawia sobie za cel zyciowy opieke nad przykoscielna jablonka i zrobienie z jej jablek jablecznik dla wspollokatorow Jednak okazuje sie to nie lada wyzwaniem.

Film pokazuje przemiane ludzi pod wplywem roznych zdarzen, pozornie zle doswiadczenia okazuja sie łaska a nie klatwa ,sens cierpienia i to ze w kazdym moze czaic sie dobro

Polecam, jak dla mnie 8/10 bo to jest to co tygryski lubia najbardziej.

Skopiowane z AG2 - post z 17.07.2012 r.
-------------------------------------------------
Ostatnio, jako że po całym dniu w terenie nie mieliśmy kompletnie pomysłu na nic innego, obejrzeliśmy sobie akcyjniaka pod tytułem "Lockout". Żadne z nas nie spodziewało się jakiegoś wiekopomnego dzieła, ale to, co zastaliśmy to była jakaś przesada.

Podaję opis fabuły za Stopklatką:

Jest to opowieść o niesłusznie oskarżonym o spiskowanie przeciwko USA mężczyźnie. Zostanie wypuszczony na wolność jeśli uda mu się uratować córkę prezydenta ze znajdującego się w przestrzeni kosmicznej więzienia, nad którym kontrolę przejęli skazańcy.

Koniecznie trzeba się zaopatrzyć w piwo. A raczej w kilka piw, bo na trzeźwo nie da się tego oglądać. Całość nie trzyma się kupy, jest też kilka takich bzdur, że mechanizm zawieszenia niewiary jakoś u mnie nie chciał zadziałać. Nie mówiąc o tym, że w końcówce główni bohaterowie nie mieli w ogóle prawa przeżyć.

Skopiowane z AG2 - post z 29.06.2012 r.
-------------------------------------------------

Jakiś czas temu widziałam "Łowcę głów" - film nakręcony na podstawie powieści Jo Nesbø.
Główny bohater, swoją drogą dość śliski typ, jest headhunterem, mającym jednak spore kompleksy z powodu swojego niewielkiego wzrostu, które usiłuje skompensować sobie (bojąc się, że w przeciwnym razie zostawi go żona) górą pieniędzy i wystawnym życiem. Jako, że jego oficjalne zarobki nie pokrywają w sposób wystarczający jego zapotrzebowań, "dorabia sobie na boku" kradzieżą dzieł sztuki. Problem zaczyna się, gdy pewnego razu trafia na bardzo niebezpiecznego przeciwnika...

Film dobrze skrojony, ogląda się go dobrze i z zainteresowaniem, choć niestety nie uniknął kilku bzdur. Przeciwnik był zawodowym tropicielem, z kolei główny bohater swoje kiepskie warunki fizyczne nadrabia sprytem. Mamy zatem zabawę w kotka i myszkę jak się patrzy.

Skopiowane z AG2 - post z 26.03.2012 r.
-------------------------------------------------
Przedwczoraj widziałam film, który wywołał u mnie złośliwy chichot. Mowa o "Rzezi" Romana Polańskiego.

Dla tych, co nie widzieli: rzecz traktuje o hm... spotkaniu dwóch małżeństw, która odbyła się wskutek bójki, jaka wywiązała się między ich dziećmi. Celem było ustalenie wspólnego stanowiska odnośnie konsekwencji wychowawczych.

Można by pomyśleć: "Siedzą w czterech w jednym pokoju i gadają? Nudy, panie!". Nic z tych rzeczy.

Film powstał na bazie sztuki teatralnej i to widać. Cała akcja dzieje się w jednym miejscu - mieszkaniu pokrzywdzonych i wszystko rozgrywa się między czterema osobami.

Początkowo jest pełna kultura. Uśmiechy, uprzejmości oraz masa gładkiego, okrągłego pitu-pitu, które się nieraz słyszy podczas zebrań w pracy. W miarę upływu czasu pojawiają się złośliwości, zaczyna się wbijanie szpil, by potem (po alkoholu) rozwinąć się we wzajemne walenie na odlew. Z perwersyjną wręcz przyjemnością patrzyłam, jak stopniowo z tego całego Ą, Ę towarzystwa, pozornie kulturalnego i ułożonego, wychodzą prawdziwe, niezbyt ciekawe cechy. Aktorzy zagrali jak trzeba, nie wyczuwa się tu (niezamierzonego) fałszu.

Z występujących w filmie postaci osobiście najbardziej przypadł mi do gustu Alan Cowan (Cristoph Waltz), żyjący pracą (ten wiecznie dzwoniący telefon...), cyniczny, ironiczny adwokat, po którym od początku było widać, że został przyprowadzony na to spotkanie siłą. Powodem jest to, że on w gruncie rzeczy z tej całej czwórki jest najbardziej szczery.

Zaś cała reszta:

- Nancy Cowan (Kate Winslet) - makler giełdowy, spod uprzejmej, profesjonalnej maski wyłazi frustracja i podłość.

- Michael Longstreet (John C. Reilly) - na początku jawi się jako zwykły misio-pantoflarz handlujący sprzętem AGD, z czasem wychodzi na jaw jego gwałtowna i dość gruboskórna natura.

- Penelope Longstreet (Jodie Foster) - z początku sprawiająca wrażenie osoby spokojnej, wyważonej, zainteresowanej sztuką i prawami człowieka, ostatecznie pokazuje oblicze rasowej histeryczki, której ma się ochotę odgryźć głowę.

Nietrudno się domyślić, że starcie tych czterech osobowości da efekt wybuchowy.

Najlepsze pozostawiono na końcu, zatem nie zdradzę, o co chodzi, choć bardzo mnie to kusi. Powiem tylko tyle, że w kontekście tego, jak dorośli ludzie (nie) radzą sobie z problemami, scena podczas napisów końcowych stanowi genialną puentę.

Rzecz absolutnie godna polecenia.

a ja w ramach resetu musku włączam sobie "R.I.P.D. Agenci z zaświatów" - jak przeżyję dam znacć:P

Solitary napisał:

Drzo, widziałam to. IMO jest to przeokrutny suchar, nawet biorąc pod uwagę fakt, że z założenia nie miało być to kino ambitne. Szkoda czasu.

ja to potraktowałam jako półtoragodzinną kołysankę i wzmocnione puszką harnasia doskonale spełniło swoją rolę

http://drzoanna.wordpress.com/2014/01/2 … llen-page/

Walentynkowo :   http://drzoanna.wordpress.com/2014/02/1 … wa-milosc/

http://drzoanna.wordpress.com/2014/03/1 … -akademia/   

http://drzoanna.wordpress.com/2014/08/05/locke/   polecam !!!

Ostatnio wpadłam w jakiś rytuał oglądania odcinka serii Mistrzowie Horroru - jednej z lepszych kaszan jakie w życiu widziałam . Później mam głupie sny xd Zaś jeśli chodzi o filmy, obejrzalam ostatnio Rogi z Danielem Radcliffem. Najlepsza w tym filmie jest jego dziewczyna i scena jak się kochają w domku na drzewie - tyle powiem xd

Ostatni film jaki oglądałem to Bara No Konrei, film raczej tylko dla sympatyków Malice Mizer i Many/Koziego/Yu~Kiego/Klahy bo tylko oni w miarę spojrzeć na ten film ciut mniej krytycznym okiem, bo owszem, to film gdzie jestem jednak krytyczny wobec Many, ale przecież to od zespołu dla fanów, Zawiera wiele śmiesznych momentów, nie brak też banałów, powtarzające się ścieżki dźwiękowe (jakby Malice Mizer lub sam Mana nie mógł skomponować kilku dodatkowych), ale jednak dla mnie był wart przesiedzenia tego ok. godziny, nie żałuję zmarnowania ich, ale jednak ciut po takim wielkim zespole dla visual-kei i japońskiego gotyku więcej. Historia głównie oparta na historii Draculi z pewnymi zmianami. A tak przy okazji, dwóch rzeczy z tego filmu mnie naprawdę ubawiły: Mimika Yu~Kiego (szczególnie gdy pokazuje swoje kły) i Mana jako zakonnica. Bynajmniej Yu~Ki w roli hrabi czy lorda pasuje co pokazywał nie raz, ale Mana jako zakonnica... jako lolitka, gejsza, książę ciemności etc. ok, ale...ta rola... żeby chociaż ten habit pasował.