Królowa jest tylko jedna
Moi mili parafianie! Czy istnieją osoby, które są dla was wzorcem, idolem, lub/i autorytetem? A może drzewiej takowego wzorca posiadaliście, jednak stało się coś, że przestaliście się na nim wzorować?
Offline
Patrick Bateman
Idole, owszem, znajdą się, wszak niewiele trzeba, żeby ktoś był czyimś idolem. Jednym z pierwszych był na pewno James Hetfield, ale spadł mocno u mnie w rankingach. Na pewno Stephan Weidner, Leonard Cohen, Piotr Kaczkowski... Szerszą listę umieszczę tu nieco później
Z autorytetami czy wzorami, niestety, jest problem. Na dzień dzisiejszy nie umiem tak wprost wskazać nazwiska kogoś, kto mógłby takim dla mnie być. Mógłby być to prosty człowiek, byleby zawsze żył w zgodzie ze swoimi zasadami i potrafił ich bronić wobec zdania innych. Nie jestem w stanie powiedzieć, czy ktokolwiek ze znanych mi ludzi choćby w 90% przypadków tak postępuje, trzeba kogoś naprawdę dobrze znać, żeby taką rangę mu nadać. Mogę kogoś szczególnie za coś cenić, jednak nie mogę stwierdzić, że człowiek w każdym punkcie jest dla mnie autorytetem.
Śmieszą mnie z kolei wypowiedzi, że dla kogoś autorytetem jest JPII. Ludzie są zaślepieni miłością, jaką siał wokół i uważają go za przywódcę, a faktycznie zdolności przywódczych za grosz nie miał.
Offline
Moim pierwszym autorytetem był mój ojciec. Dopóki nie zaczęłam dostrzegać, że nie stosuje się do żadnej z nauk, które mi wpajał - prawo do prywatności, tajemnica korespondencji, prawo do własnego zdania i wypowiadania go, dyskusja, opierająca się na argumentacji bardziej złożonej, niż "bo tak" i wiele, wiele innych. Wtedy postanowiłam iść do liceum katolickiego, właśnie w poszukiwaniu autorytetów. tak, tak, mam taki niechlubny rozdział w swoim życiu.. i było dokładnie tak samo, jak z ojcem, do czego doszło jeszcze publiczne potępianie na apelach za "niewłaściwe" lektury (jak dziś pamiętam, była to "Krystyna", o którą dzięki temu wszystkie zaczęłyśmy się zabijać ), odczytywanie na powyższych fragmentów pamiętników, nagradzanie niektórych pokątnie słodyczami z darów, wtedy po raz pierwszy zobaczyłam Snickersa - lista jest długa. Wielu ludzi rozpatrywałam pod tym kątem, byłam, niestety, jednostką, która autorytetu potrzebowała rozpaczliwie, bo świat zewnętrzny i wewnętrzny pozbawione były korelacji i logiki. Niestety, nie udało się. Konsekwencje ponoszę do dzisiaj. Ostatnim moim autorytetem był mój mąż i na tym, paradoksalnie wyszłam najlepiej.
A pomijając wszystko, autorytetem jest dla mnie moja Babcia, niestety, ma 88 lat i umysł jak przecinak, ale ciało już odmówiło jej posłuszeństwa. kolejne niestety - odległość. a pamiętam, jak chciałam uciec z domu i zamieszkać z nią. Powinnam była to zrobić.
Offline
autorytetem dla mnie tez jest moja rodzina: mama ,babcia wujowie....Z nimi sie wychowywalam. Idolami malarze: Friedrich,Beksiński, Giger. Probowalam ich nasladowac. Co do JP2 to pamietam wypracowanie "Kim byl dla ciebie JP2" to wiekszosc niestety napisala ze autorytetem, nie przeczytajac ani jednej jego ksiazki.
Offline
Królowa jest tylko jedna
Mój tata opowiadał, że za jego czasów były wypracowania o temacie: "Kto jest Twoim idolem i dlaczego Lenin?"
Offline
Skrytojebca
Karola69 napisał:
Co do JP2 to pamietam wypracowanie "Kim byl dla ciebie JP2" to wiekszosc niestety napisala ze autorytetem, nie przeczytajac ani jednej jego ksiazki.
Kiedyś był taki kawał:
W szkole pani pyta dzieci - Kto jest najwspanialszym człowiekiem na Ziemi?
Rękę podnosi Jasio, pani go pyta.
- Towarzysz Lenin, proszę pani - mówi Jasio.
- Brawo, brawo, masz piątkę - odpowiada pani.
A Jasio po cichu, tak, żeby go nikt nie słyszał - Sorry, Winnetou, business is business.
Tak samo jest z JP2. Nie ma znaczenia, czy ktoś czytał jego książki, czy nie. Nie ma znaczenia, czy ktoś go w ogóle szanuje. Chodzi tylko i wyłącznie o to, że tylko taka odpowiedź jest bezpieczna.
Offline
No, kiedy JP2 umarł, moja koleżanka z pracy zapytała mnie, jak mogę nie płakać...
Offline
Skrytojebca
Jak to jak? Normalnie. Też nie płakałem po poprzednim papieżu. Po obecnym też nie będę płakał.
Offline
Wiesz, ciężko okazać rozsądek, kiedy histeria jest zbiorowa i powszechna.
Offline
Tibbets napisał:
Jak to jak? Normalnie. Też nie płakałem po poprzednim papieżu. Po obecnym też nie będę płakał.
ja tam miałem sporą satysfakcję. Nie trawiłem kretyna jak mało kogo.
Offline
Skrytojebczyni
Ja się wtedy koncertowo spiłam. Zresztą schlałam się też, jak te pierdolone pasożyty przyjeżdżały do kraju. Gra polegała na tym, żeby się nawalić w prohibicję. I świetnie mi to szło.
Zaden katolicki papież nie był dla mnie autorytetem. Był nim za to mój pierwszy facet, który uczył mnie jak sie zabija gołymi rękami.
Offline
Skrytojebca
http://wyborcza.pl/1,76842,5677154,Atak … la_II.html - a tak JP2 kochają za granicą. Musi być prawdziwym idolem i autorytetem, skoro pomimo 67 kamer jego pomnik został obklejony prezerwatywami.
Offline
Torso
Żadna osoba związana z jakimkolwiek kościołem nigdy nie była dla mnie autorytetem, a w szczególności JP2, mistrz manipulacji i ciemnoty.
Trudno mi wskazać konkretną osobę jako autorytet. Mogę kogoś szanować za dokonania, ale autorytetu nie miałem i nie mam.
Offline
miałam tylko 1 taką osobę w życiu... On był moim guru, moim nauczycielem, odkrywcą nieznanych światów....dzięki Niemu udało mi się diametralnie odmienić moje życie, nadać moim działaniom sens i cel...
dzięki Niemu stałam sie tak naprawdę dorosła, samodzielna, pewna siebie.
On pokazał mi Muzykę, zachęcił do filmu...wogóle zachęcił do ciągłego rozwoju, wyrwania się z marazmu codzienności....to dzięki Niemu odważyłam się na całe to swoje wolne i cudowne zycie jakie prowadzę.
Bez Niego byłabym 52-letnią gospodynią domową, oglądałabym "M-jak miłośc" i może nawet słuchałabym Rubika... nie skakałabym nigdy pod sceną, nie znałabym Lacrimosy, nie przeżyłabym Miłości... nie pisałabym na tym forum... nie znalibyście mnie...
bez Tomka Beksińskiego miałabym gówniane zycie ...
Offline
Królowa jest tylko jedna
Drzoanna, słonko, piękne słowa.
Moim pierwszym, oważnym idolem był ... Lech Wałęsa (tak, możecie się już śmiać). Kiedy odbywały się pierwsze prawie wolne wybory byłam w podstawówce. Polityka była zawsze obecna w moim domu, z racji zawodu mojego taty, ale także związkowej działalności rodziców. Słuchając ciągle o tej polityce w końcu musiałam się zainteresować. Wałęsa jawił mi się jako bohater, prawdziwy Patriota, ułan na białym koniu, który z lancą wychodzi naprzeciw czołgom i ... wygrywa z nimi.
Po latach wizerunek pana Wałęsy odbrązowił się. Niemniej jednak nadal mam do niego sentyment i zaszczytem byłoby dla mnie poznać go osobiście.
Offline
drzoanna napisał:
miałam tylko 1 taką osobę w życiu... On był moim guru, moim nauczycielem, odkrywcą nieznanych światów....dzięki Niemu udało mi się diametralnie odmienić moje życie, nadać moim działaniom sens i cel...
dzięki Niemu stałam sie tak naprawdę dorosła, samodzielna, pewna siebie.
On pokazał mi Muzykę, zachęcił do filmu...wogóle zachęcił do ciągłego rozwoju, wyrwania się z marazmu codzienności....to dzięki Niemu odważyłam się na całe to swoje wolne i cudowne zycie jakie prowadzę.
Bez Niego byłabym 52-letnią gospodynią domową, oglądałabym "M-jak miłośc" i może nawet słuchałabym Rubika... nie skakałabym nigdy pod sceną, nie znałabym Lacrimosy, nie przeżyłabym Miłości... nie pisałabym na tym forum... nie znalibyście mnie...
bez Tomka Beksińskiego miałabym gówniane zycie ...
podejrzewam ze Tomek byl wazna osoba dla twojego pokolenia. Szkoda ze mlodsze pokolenie nie moze poznac jego audycji a jedynie felietony
Offline
Karola69 napisał:
podejrzewam ze Tomek byl wazna osoba dla twojego pokolenia. Szkoda ze mlodsze pokolenie nie moze poznac jego audycji a jedynie felietony
Można powiedzieć, że był jedną z tych osób, która uczyła nas tej pięknej muzyki...
Wiem, że młodsi słuchają czasami nagrań jego audycji, ale to nie to samo, co czekanie cały tydzień na sobotnią noc z radiem...bo właśnie te nocne lubiłam najbardziej; nie przepadałam za tymi dzielonymi popołudniowymi...no i wcześniejsze wieczory płytowe...
Dla mnie wzorami byli bohaterowie mojego życia codziennego: babcia i tata.
Babcia, oprócz tego, że była najkochańszą babcią na świecie, to jeszcze była jedną z najmądrzejszych osób, które poznałam...nie tą mądrością uniwersytecką, bo, jak wielu w tamtych czasach, nie ukończyła szkół...ale tą ważniejszą mądrością życiową...
A tato, po którym odziedziczyłam charakter, zdążył mnie nauczyć, że najważniejsze to żyć w zgodzie ze sobą...tyle...aż tyle...
Offline
Makarou de seur
moim autorytetem był i jest dalej Gustaw Holoubek, wyjątkowo mądry człowiek , jego spojrzenie niebieskich oczu i to ciepło , które biło od jego osoby... bezcenne...
Offline
Królowa jest tylko jedna
Obecnie, może nie idolem, ideałem, ale pewnym wzorcem kobiety - polityka jest minister Julia Pitera. Wręcz do bólu kompetentna i konsekwentna, do tego kulturalna i elegancka. Prawdziwy mąż (żona? ) stanu.
Jak dorosnę to chce zostać minister Piterą .
Bardzo cenię też ministra Radosława (nie żadnego Radka) Sikorskiego. Mówi się, że być może za jakiś czas to on zostanie prezydentem. Moje poparcie już ma. Świetnie nadawałby się na to stanowisko.
Offline
Skrytojebca
Scarlett napisał:
Po latach wizerunek pana Wałęsy odbrązowił się. Niemniej jednak nadal mam do niego sentyment i zaszczytem byłoby dla mnie poznać go osobiście.
http://wyborcza.pl/1,75480,5667730,Zreb … obnym.html
Piękny powrót dzikiego, XIX-wiecznego kanibalizmu nam Twój były idol wywalczył... Aż się "Ziemia Obiecana" Wajdy przypomina (BTW: ciekawie Wajda zmienił zdanie o tym, jaki był przekaz tego filmu).
Offline
Królowa jest tylko jedna
Nie jest on moim idolem politycznym i nie pochwalam wielu jego czynów czy osądów. Mam do pana Wałęsy sentyment, czysto ludzki, nie polityczny. Taki, jak się ma do osób, które dla nas kiedyś wiele znaczyły. Po prostu na starość człowiek robi się sentymentalny...
Offline
podejrzewam ze Tomek byl wazna osoba dla twojego pokolenia. Szkoda ze mlodsze pokolenie nie moze poznac jego audycji a jedynie felietony.
Ja znałem Beksińskiego tylko i wyłącznie jako tłumacza. Monty Python w jego wykonaniu jest the best, tak samo, jak filmy o Bondzie. Natomiast od strony muzycznej nie znałem go w ogóle. Szkoda, bo wspomniane felietony ukazują go jako postać trochę... nieciekawą (w sensie charakteru). A przypuszczam, że było zupełnie inaczej. Tyle, że to mogłyby ukazać jedynie jego audycje.
A moim jedynym autorytetem jest Bogusław Wołoszański. Człowiek, ktory robi to, co lubi i robi to z pasją.
PS. Czytając felieton "Kobieta wąż" zwijam się ze śmiechu. Z drugiej strony mógłbym napisać dokłądnie taki sam tekst. Ciekawe...
Ostatnio edytowany przez Viljar (2008-10-02 13:15:36)
Offline
z felietonow wziela sie moja sympatia do niego (no bo skad indziej). Jedyne co czasami psulo mi jego styl to fakt ze byl bardzo otwarta osoba i pisal o muzyce i filmie z dodatkiem wlasnej goryczy. Czasami psulo mi to jego felietony bo czytam o muzyce/filmie a tu nagle ktos zali mi sie jakie zycie jest ch***** i ze kobiety sa jak weze ktore czychaja na ofiare. Generalnie lubie jego poczucie humoru, np. jak wkurzaly go bardzo drobne rzeczy
Offline