Albo miotaczem ognia po nich
http://wyborcza.pl/1,87648,5614191,Rank … ralny.html
Nie zgadzam się do końca z tym rankingiem: Białystok wygląda bezpiecznie, a bezpieczny nie jest, bo miejscowym zaufac do końca nie można (jak we "Wiosna, panie sierżancie": nie taki kolor ubrania i będą zaczepiać). Poznań wcale nie jest taki niefunkcjonalny jak mówią, a Wrocław mnie zachwycił.
A rywalizację o najgorszy dworzec w Posce bezapelacyjnie wygrywa <werble>... GDYNIA GŁÓWNA!!!
Niestety, moje fanatyczne uwielbienie Gdyni muszę schować do kieszeni w tym wypadku... Nawet warszawski Centralny ma zalety: jest pod ziemią (więc go nie widać), ma wysokie perony i nie pada. W Gdyni nawet daszków na peronach nie ma.
Offline
Makarou de seur
Hitler kazał w przededniu inwazji aliantów na Francję obsadzić wybrzeża Calaise stanowiskami miotaczy ognia, a cwani alianci ... zaatakowali Normandię.
Offline
Makarou de seur
Hmm... dworzec poznański zalatuje mi zaborem pruskim... hehehe...a tak na poważnie to fajne są te osobne wyjścia na każdy peron... i mały hol
Offline
Skrytojebca
Vanessa napisał:
Czy bomba kasetowa to nie to co wybucha nad celem i rozrzuca w całej okolicy mniejsze ładunki całymi stadami,które wybuchają dopiero po jakimś czasie ?
Niekoniecznie dopiero po jakimś czasie, wg definicji jest to bomba, która rozrzuca dużą ilość małych bombek lub min. Ale zasadniczo to masz rację, bo bardzo często bomby kasetowe stosowane są do tworzenia pól minowych.
Vanessa napisał:
Zdaje mi się,że spora część państw europejskich miała zamiar odstąpić od ich używania ,bo są uważane za wyjątkowo niehumanitarne? Nie wiem jak Polska,ale zważywszy ,że nasi amerykańscy bracia takich używają,raczej ich nie wyrzucimy,bo by się pewnie obrazili
Na wyposażeniu WP są bomby kasetowe produkcji polskiej i radzieckiej, więc to raczej nie chodzi o to, że USA by się obraziło. Natomiast pierdolenie o tym, że jakaś broń jest "niehumanitarna", to w ogóle jakieś śmieszne jest. Broń ma, do kurwy nędzy, ranić i zabijać. Może niedługo organizacje broniące "praw człowieka" zaproponują, żeby z bomb wypadały pluszowe misie i czekoladowe batoniki?
Offline
Był kiedyś film o tym, że wojny toczono w ten sposób, ze nie wysyłano naprzeciw siebie armii, tylko dwa wielkie uzbrojone roboty kierowane przez ochotników (niestety nie pamiętam tytułu). Taki sposób rozwiązywania konfliktów w pewnych sytuacjach wydaje mi się rozsądny - nie giną setki, a co najwyżej jedna osoba, nie cierpią cywile...
Offline
Skrytojebca
Taki sposób rozwiązywania konfliktów jest o tyle nierealny, że przegrana strona po prostu walnie we wrogiego robota atomówką, zorganizuje partyzantkę, powysadza wrogie fabryki i być może wygra wojnę (być może, bo odwet będzie identyczny) pomimo przegranego starcia robotów. Na wojnie nie obowiązują żadne umowy, a logika pola walki opiera się na sile ognia.
Offline
Przypomniało mi sie: Robot Jox. Jak na tamte czasy (początek lat 90-tych) bardzo realistycznie zrobiony
Ostatnio edytowany przez Viljar (2008-08-27 12:49:15)
Offline
Dokładnie! Tylko że jakby takich postawić w pierwszej linii frontu, to by bardziej przeszkadzali...
Offline
Skrytojebca
Vanessa napisał:
Używanie mięsa armatniego w postaci przymusowo wcielanych do armii niedoświadczonych chłopaków z poboru też uważam za okrutne i chore.
Nie to, żebym popierał pobór (o tym za chwilę), ale niestety nie mogę się z Tobą zgodzić. Z bardzo prostego powodu: podczas wojny ludzie zgłaszają się do wojska na ochotnika. Tacy, którzy walczą pod przymusem, to zdecydowana mniejszość. Gdyby ludzie walczyli tylko i wyłącznie pod przymusem, to praktycznie nie byłoby partyzantów (obecnie zwanych terrorystami). Zresztą dotyczy to nie tylko wojny na terenie własnego kraju, ale ogólnie każdej wojny, w którą dane państwo jest uwikłane. Wyjątkiem tutaj był Wietnam, gdzie USA (tak, tak, właśnie USA - "ojczyzna wolności i demokracji") posyłało poborowych. Obecnie jednak coraz więcej państw ma armie zawodowe, a w zaatakowanych przez nie krajach partyzantka działa długo po upadku rządu, więc trudno tu mówić o jakimkolwiek przymusie.
A co do poboru: jedyną zaletą poboru jest to, że w armii z poboru jest cały przekrój społeczeństwa, co zdecydowanie zmniejsza szansę przewrotu wojskowego (do armii zawodowej często idą ludzie o nie najzdrowszych poglądach na życie, choć na szczęście nie jest to stuprocentowo obowiązująca reguła). Poza tym pobór ma same wady: do armii trafiają ludzie, z których nigdy i w żaden sposób nie da się zrobić żołnierzy; szkolenie jest krótkie, co przy coraz bardziej skomplikowanym sprzęcie, coraz bardziej zaawansowanej taktyce i coraz większej elastyczności działań wojska jest totalną pomyłką; olbrzymie ilości ludzi tracą rok z życiorysu, gdyż dla nich wojsko jest tylko i wyłącznie stratą czasu; następuje mieszanie środowisk, zwykła chuliganeria na siłę jest łączona z normalnymi ludźmi, zamiast być od nich raz na zawsze odizolowana; i tak dalej.
Offline
Patrick Bateman
Tibbets napisał:
Gdyby ludzie walczyli tylko i wyłącznie pod przymusem, to praktycznie nie byłoby partyzantów (obecnie zwanych terrorystami).
Przecież partyzantka nie zawsze składa się z ochotników. Nierzadko werbunek polega na tym, że oddział wpada do wioski i kto zdolny do noszenia karabinu, a nie chce go nieść, dostaje kulkę lub więcej. Takie coś ma przecież miejsce w krajach afrykańskich, Płd. Ameryce czy np. w Indonezji. I bardzo często pobór dotyczy kilkuletnich chłopców.
Offline
Skrytojebca
Z tego, że nie każdy partyzant jest ochotnikiem, nie wynika jeszcze, że partyzantka bez ochotników może istnieć. Każda organizacja, czy to terrorystyczna, czy państwowa, czy mafijna, zanim zacznie jakikolwiek pobór, musi oprzeć się na ochotnikach. A co do Afryki, to stworzyłem taką hipotezę, że oni tam się tak wyrzynają, bo im na to klimat pozwala. Gdyby w Europie spróbować podobnej radosnej wojenki bez żadnego gospodarczego zaplecza, to pierwsza zima by pogodziła wszystkie walczące strony we wspólnej mogile.
Offline
Wyrzynanie się Afrykańczyków ma źródło raczej w tamtejszej mentalności i wierzeniach religijnych. Chrześcijaństwo ma tą dobrą strone, że przynajmniej teoretycznie nakazuje cenić ludzkie życie.
Offline
Patrick Bateman
Viljar napisał:
Wyrzynanie się Afrykańczyków ma źródło raczej w tamtejszej mentalności i wierzeniach religijnych. Chrześcijaństwo ma tą dobrą strone, że przynajmniej teoretycznie nakazuje cenić ludzkie życie.
O ile jest to życie chrześcijanina
Offline
Makarou de seur
powiało grozą <boi się>
Offline
Makarou de seur
Islam nakazuje bronić wszystkich religii monoteistycznych
Offline
Skrytojebca
Że nie wspomnę o ratowaniu nieśmiertelnej duszy grzesznika poprzez spalenie grzesznika na stosie.
Ostatnio edytowany przez Tibbets (2008-08-28 14:30:34)
Offline
Skrytojebca
Tak, właśnie! I przez topienie chrześcijanie chcieli nauczyć ludzi dbałości o higienę!
Offline
Makarou de seur
taaa , tzw. próba wody miała na celu udowodnienie , czy ktoś jest czarownikiem/czarownicą, na zasadzie: jak jest czarownikiem , to się uratuje , jak nie jest , to utonie...
Offline
Skrytojebca
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/ … gutka.html
Wg mnie człowieka powinno się uniewinnić. Niby jakim prawem bezdomny podniósł rękę na cudze zwierzę? Za wyciąganie łapy po cudze łapa powinna być odrąbywana. A że samosąd? No to co? Skoro państwo nie potrafi upilnować czyjejś własności, powinno usunąć się z drogi, gdy ktoś chce swojej własności pilnować sam.
Offline
Tibb, chyba trochę przesadzasz, żyjemy w państwie prawa (przynajmniej teoretycznie) i każdy powinien się do niego stosować. Poza tym sytuacja wcale nie wygląda, że bezdomny ukradł tego kogutka, tylko zabił go bez wiedzy właściciela, by zrobić obiad ( w domyśle dla nich obu)
Offline
Skrytojebca
Gekon napisał:
Poza tym sytuacja wcale nie wygląda, że bezdomny ukradł tego kogutka, tylko zabił go bez wiedzy właściciela, by zrobić obiad ( w domyśle dla nich obu)
Czyli ukradł. Dysponowanie cudzym mieniem bez wiedzy i zgody właściciela to jest zwyczajna kradzież. Dokładnie na takiej samej zasadzie, na jakiej kradzieżą jest "pożyczenie sobie samochodu, bo się chciało tylko przejechać".
Offline
Patrick Bateman
Też bym zabił. Co nie znaczy, że moja reakcja byłaby słuszna, na pewno byłaby zbyt gwałtowna. Niestety, wg prawa zwierzę jest tylko rzeczą i jakkolwiek bardzo bylibyśmy z nim związani, śmierć tego zwierzęcia nigdy wobec prawa nie będzie znaczy tyle, co śmierć człowieka. A co do tego, czy żyjemy w państwie prawa, to mam spore wątpliwości.
Offline
Skrytojebca
Sinisterr_a.k.a._Icarus napisał:
Niestety, wg prawa zwierzę jest tylko rzeczą i jakkolwiek bardzo bylibyśmy z nim związani, śmierć tego zwierzęcia nigdy wobec prawa nie będzie znaczy tyle, co śmierć człowieka.
I wg mnie to powinno zostać raz na zawsze zmienione. Uważam, że każdy powinien mieć prawo bronić swoich ulubionych zwierząt dokładnie tak, jakby bronił członków rodziny. Swoją drogą możliwości obrony siebie i swoich ludzkich bliskich też powinny zostać zwiększone, aż do zabicia lub schwytania i torturowania przestępcy włącznie. Podobnie jak umożliwiona powinna zostać legalna zemsta, jeśli państwo nie radzi sobie z wymierzeniem sprawiedliwości. Na to wszystko wystarczyłby zaledwie jeden nowy przepis: przestępca od momentu rozpoczęcia popełniania przestępstwa (nie ważne, czy udanego lub dokonanego, czy nie) do chwili ujęcia przez policję powinien być banitą, człowiekiem wyjętym spod prawa, którego każdy może zabić.
Offline