Skrytojebca
No to rok 2009 się zaczął chujowo na maksa: straciłem telefon (może uda mi się go odzyskać, a może nie), udzielałem pierwszej pomocy i nie wiem, czy przy tym nie złapałem jakiegoś choróbska (a więc mam teraz 3 miesiące życia w stresie, zanim nie będę mógł sobie testu na HIV zrobić), moi starzy się pożarli na rozwodowo i trudno przewidzieć, jakie będą tego konsekwencje, Sierra ma migrenę i zostawiła ładowarkę od komórki w Poznaniu... Mówiąc krótko: przejebane, przejebane, pora łączyć się z Szatanem, pora łączyć się z Szatanem, bo jest, kurwa, przejebane. A Wam co się niemiłego przydarzyło? Też już macie dość tego pierdolonego nowego roku?
Offline
ja też niespecjalnie. Sierra na szczęście zostawiła tę ładowarkę u nas, więc dostanie ją najszybciej, jak się da.
Offline
Skrytojebca
W mojej rodzinie chyba tylko Pan Remigiusz tak uważa, ale to dlatego, że Pan Remigiusz jest szczurem, więc bardzo go cieszy, że wrócił z wyjazdu w góry do domu.
Offline
Flower Girl
Ja go dość nie mam Tibb. ale sytuacja kiedy wracam do domu i orientuję się że siatka z 2-oma kilogramami ziemniaków ma dziurę i zamiast owych 2 kg pozostały 2 ziemniaki może dać w kość, ale to ja i tym się zbytnio nie przejęłam.
Ostatnio edytowany przez bitchefightefly (2009-01-02 23:11:01)
Offline
Mnie się zaczął też beznadziejnie
Młode dostały grypy żołądkowej, srały i rzygały dalej niż widziały.Wiły sie w bólach a myśmy z małżonem nie mogli nic zrobić-każdy kto miał to tałatajstwo wie, że nie ma na ratowirusy lekarstwa.Teraz jest już ok, ale co wylałam łez to moje
Offline
Frank Cotton
tez mialam beznadziejnego sylwestra
rodzina postanowila sie do mnie nie odzywac, bylam zmuszona zostac na dupsku, zupełnie sama, w koszmarnym (ale nie tylko z tego powodu) nastroju i caly moj sylwester to były tabletki na spanie i zaścielone łóżko
jedyną miłą chwilą był telefon niedlugo po 00:00, dziekuje
bidulo... szczerze współczuję. jak człowiek cierpi sam, to jakoś łatwiej, ale jak nie można młodym pomóc, to jest masakra ja to czasem przerabiam z suchym, szczekającym kaszlem u młodej, która się dusi i nic nie pomaga
Offline
Zaczął się całkiem ok, i chyba będzie w miarę ok, chociaż wolę nie zapeszać...
Offline
Skrytojebca
cold napisał:
każdy kto miał to tałatajstwo wie, że nie ma na ratowirusy lekarstwa.
No, jedyne, co można, to przeczekać. Na szczęście sraczka i rzyganie dość szybko przechodzą (u mnie to kwestia jednego dnia), a i gorączka spada nieco szybciej, niż przy zwykłej grypie. Ale i tak współczuję, bo to chujowe uczucie, a dziecku trudno wytłumaczyć, że po prostu musi przeczekać.
Offline
cold napisał:
Mnie się zaczął też beznadziejnie
Młode dostały grypy żołądkowej, srały i rzygały dalej niż widziały.Wiły sie w bólach a myśmy z małżonem nie mogli nic zrobić-każdy kto miał to tałatajstwo wie, że nie ma na ratowirusy lekarstwa.Teraz jest już ok, ale co wylałam łez to moje
Cold, współczucie. Mnie na szczęście By wygania jak mała choruje do jej pokoju, i bierze ja do nas, spi z nia robiąc za pierwsza pomoc przez całą nockę.
Magdaleno - i takie sylwestry sie zdarzają, autor niespodziewanego telefonu (mam pewne domysły) ma duze piwo.
Offline
Frank Cotton
Jestem pewna, że masz złe domysły
Frank Cotton
o matko... "Pin" mialo byc na poczatku zadnia, a podpis mial byc inny... przepraszam... cos poknociłam
Wychodzi, że w rzeczonej sugestii było ziareneczko prawdy
Offline
Chyba tak jestem własna matka, synem, ojcem i wujem - rozpręzam sie z szybkościa światła na wszystkie strony, oraz mówie wieloma Głosami Was tu tak naprawdę nie ma....to ja się rejestruję pod waszymi nickami i spamuje sam ze soba
Offline
a tak właśnie mnie zastanawiało, kto mi te 5k pierdół na forum nastukał
Offline
Skrytojebczyni
Tibbets napisał:
cold napisał:
każdy kto miał to tałatajstwo wie, że nie ma na ratowirusy lekarstwa.
No, jedyne, co można, to przeczekać. Na szczęście sraczka i rzyganie dość szybko przechodzą (u mnie to kwestia jednego dnia), a i gorączka spada nieco szybciej, niż przy zwykłej grypie. Ale i tak współczuję, bo to chujowe uczucie, a dziecku trudno wytłumaczyć, że po prostu musi przeczekać.
Zgadza się, tylko ciężko patrzeć, jak dziecko sie męczy bo musi jeść kleik na wodzie.
Jedyny pozytywny aspekt na razie-chyba mój stary wyjedzie, tym razem do Szkocji.
Offline
Skrytojebczyni
Pinhead napisał:
Chyba tak jestem własna matka, synem, ojcem i wujem - rozpręzam sie z szybkościa światła na wszystkie strony, oraz mówie wieloma Głosami Was tu tak naprawdę nie ma....to ja się rejestruję pod waszymi nickami i spamuje sam ze soba
Wiedziałam to od początku ale musiałam sprawdzić to naocznie i dlatego pojechałam do Poznania.
Offline
Skrytojebca
Sierra napisał:
Jedyny pozytywny aspekt na razie-chyba mój stary wyjedzie, tym razem do Szkocji.
Hmmm... Może po chujowym rozpoczęciu rok się okaże mimo wszystko niezły?
Offline
Skrytojebczyni
A tego nie wiem, ale wiesz, cokolwiek by się nie działo tegoroczny sylwek był lepszy niż ubiegły. A co do starego, to odetchnę dopiero, jak upewnię się że wsiadł do samolotu.
Offline
Frank Cotton
Pinhead napisał:
Chyba tak jestem własna matka, synem, ojcem i wujem - rozpręzam sie z szybkościa światła na wszystkie strony, oraz mówie wieloma Głosami Was tu tak naprawdę nie ma....to ja się rejestruję pod waszymi nickami i spamuje sam ze soba
a glosem Ojca Dyrektora ?
Cthurola coś dziś w ekspresyjnym nastroju
Offline