Patrick Bateman
Z tym, że w tym wypadku zagrożone były toksyczne stosunki panujące w danej społeczności. I "zagrożenie z zewnątrz" przyniosło pozytywne zmiany. Z jednej strony mamy determinizm, z drugiej każdy z nas jest indywidualnością, w inny sposób motywowaną do takiego, a nie innego postępowania, więc różne mechanizmy mogą zadziałać. Jednym koegzystencja nie przeszkadza i jest obojętna, inni widzą w niej zjawisko pozytywne, a jeszcze inni dopatrują się w niej zagrożenia. Ta ostatnia grupa jest, moim zdaniem, najliczniejsza.
Offline
gdyby ta para mieszkala na osiedlu domkow jednorodzinnych gdzie panuje nowoczesny ustroj ,gdzie sasiad nie zna sasiada i nie mieszkaja tam od pokolen to mieliby spokoj. Tam jest anonimowosc. Nie lubie sie spoufalac z sasiadami, nie lubie gdy za duzo wiedza. Nie chcialabym mieszkac w typowej wsi z kosciolem i rynkiem na srodku. Tam rodziny znaja sie od lat i maja konserwatywne myslenie.
Offline
Patrick Bateman
Karola69 napisał:
(...)Tam rodziny znają się od lat i maja konserwatywne myślenie.
Czyli "dobra konserwa to moja konserwa".
Offline
Coś w tym jest - tutaj wszystko zależy od stosunków wewnątrz społeczności i od stosunku tejże do przyjezdnych. Im bardziej zwarta grupa, tym mniej chętnie przyjmuje nowych, zwłaszcza, gdy postawa podkreślają swoją inność
Offline
Skrytojebca
Viljar napisał:
Zagrożenie więzi? Np. podejrzenie, ze nowi swoimi pogladami zarażą część mieszkańców, zwłaszca młodych, a ci porzuca dotychczasowe zasady, a tym samym zbutnuja sie przeciw społecznosci.
A, o takie "więzi społeczne" Ci chodziło... Cóż, jeśli ktoś przymusową przynależność do grupy nazywa więziami społecznymi, to ok. Mi osobiście to określenie skojarzyło się z przynależnością dobrowolną, z pomocą sąsiedzką i z innymi tego typu rzeczami. Ale ok, zwał jak zwał.
Offline
Tibbets, nawet nie skomentuje tego posta, bo mi się nie chce
Offline
Skrytojebca
Już to zrobiłeś.
Offline
Makarou de seur
mnie nikt nie będzie jadł
Offline
Skrytojebca
To nie jest dobry pomysł: jestem tłusty. A więc niezdrowy. Do tego z wysokim prawdopodobieństwem spowodowałbym udławienie.
Offline
Jak zaczniecie się zjadać, to będzie nas mniej coraz. Spamerów
Offline
Diabeł Wcielony
Lepiej już zjedzmy innych, którzy bardziej się do tego nadadzą.
Offline
Jak będziecie na SoM w marcu, to zapolujcie na Katarzynę Hall
Offline
Królowa jest tylko jedna
Ja wolałabym pieczyste z Kaczki .
Offline
Skrytojebczyni
Mniam, kaczka nadziewana jabłkami to jest to!
A właściwie Viljar, czemu sie tak indyczysz na posty Tibba?
Offline
Diabeł Wcielony
A najlepiej nie jedna a dwie kaczki
Offline
Skrytojebczyni
Dunkel, no w sumie... Na kaczce jest mało mięsa, więc jedną się nie najesz
Offline
piggyinthemirror napisał:
mnie nikt nie będzie jadł
chyba już to kiedyś przerabialiśmy, akurat w tej kwestii niewiele masz do powiedzenia, trafisz na ruszt i tyle
Offline
Diabeł Wcielony
Sierra i dlatego jeśli jest taka możliwość, to lepiej przyrządzić dwie kaczki
Offline
Makarou de seur
u mnie wczoraj jedna kaczka była na uniwerku, ta gorzej kwacząca.
Offline
co wy z tymi kaczkami? od jakiegoś czasu nie ma szans, żebym przełknęła kaczynę z własnej i nieprzymuszonej woli. jakoś... źle mi się kojarzy.
Offline
piggyinthemirror napisał:
u mnie wczoraj jedna kaczka była na uniwerku, ta gorzej kwacząca.
i nie skorzystałeś z okazji?
Offline
Makarou de seur
nie jadam prezydentów RP
Offline
Patrick Bateman
Ale co zrobić z kaczkami? Pobijesz, to cię będą ścigać. Zabijesz, to wyniosą go na ołtarze jako męczennika.
Ja mam propozycję, którą może kiedyś już komuś zgłaszałem: kastrować. A potem te grochy trzymać w słoiku z formaliną niczym kompot z renklody i mieć haka na kurevskiego ptaka.
Offline