Królowa jest tylko jedna
Proszę uprzejmie. Zła wiedźma Hekate:
Offline
Patrick Bateman
Ja mam 4 koty: Litza, Titus, Mały i Kłaczek (to moja mała;)) i psa, Lucky ;]
Offline
Najbardziej wrazliwe i charakterne zwierzeta na swiecie, zero falszu. One sa takie dumne i kochane. Eh tyle lat je mam i nigdy nie przestaly mnie fascynowac , kazde z nich ma inny charakrer. Filipek stateczny kocurek (11kg ale gruby nie jest) i mam go od wrożki, Kite przywiozlam z Gdyni bo mieszkalam tam jeszcze niedawno ( straszna gadula z niej, ciagle łałała), a Bajka jest z fundacji pomagajacej bezdomnym kotkom. Filipek wpadl w deprese straszna jak Kite zabralam i wyjechalam wiec trzeba mu bylo sprawic nowa zone. A teraz sa wszystkie 3 w domu, tylko ze Filipek ( z mysich pipek) gryzie Kite w tylek.
Offline
Patrick Bateman
Miałem jeszcze przez 11 lat kocicę Zuzię, była ze mną od małego kociaka, aż umarła na moich rękach z powodu bardzo zaawansowanego raka... Dużo łez i wódki wtedy popłynęło... Jak dotąd jedyna śmierć, która mnie tak głęboko poruszyła... Ona miała charakter, nie bała się psów... Niesamowita kobieta...
Offline
Patrick Bateman
Litza i Titus są dziećmi mojej Zuzi, była jeszcze Perła, ale chyba coś przykrego się jej stało . No i jeszcze Przekaz, ten trafił do schroniska, bo go zabrali od nas nieodpowiedzialni ludzie . Ostatnie dziecko, Hebe, trafiła do takiej jednej, co mnie w sobotę będzie molestować na DM Party. Z nowej generacji Mały to przybłęda, po prostu wlazł za mną do domu i nie miał zamiaru wyjść , fighter z niego niesamowity, choć nieduży jest, za to cały w bliznach i co jakiś czas ma jakieś poważniejsze rany do leczenia. Kłaczek, moją maleńką, przyjąłem ze swoją byłą narzeczoną od jej koleżanki z pracy. A że kobieta ma okazała się nieodpowiedzialną, nie pozwoliłem, aby dostała opiekę nad dzieckiem .
Offline
Patrick Bateman
Dodam jeszcze, że Litza to straszny cykor, chociaż jest ogromny. Titus z kolei szcza na wszystko mimo braku jajec, w dodatku jest biseksualny (pasywny gej).
Offline
Patrick Bateman
Powaga, gdy mój pies ma ciśnienie na sukę ,bierze się za kota, a ten mu nadstawia
Offline
Pojechalam jakis czas temu do miasta i przywiozlam do domu kotke, niestety juz nie zyje. Jakis koles ja bardzo mozno kopnal, oczywiscie zarobil ode mnie od razu w pysk ( zdziwil sie bardzo), wzielam kicie do weterynarza od razu. Cala noc trzymalam ja na rekach i pilnowalam zeby kroplowka byla wlasciwie jej podana. Niestety miala straszne obrazenia wewnetrzne na 2 dzien bylo trzeba ja uspic. A ten gnojek nie dosc ze w pysk dostal ode mnie to jeszcze nie poczuwal sie do winy, a reszta ludzi stala i nie zareagowala jak ten bydlak zabil gwiazdeczke ( tak jej dalam na imie). Piekna kotka z niej byla, miala uszy jak zajaczek Jeszcze mruczala mi przed smiercia
Offline
Patrick Bateman
[*]...
Offline
raz wylazilam o 4 rano gdzies tam jechalam niepamietam gdzie. Szedl gosciu osiedlem Niedzwiednika z chiuaua. I myslal ze jest sam na dzielni. Stwierdzil ze kuleczka idze za wolno i zasadzil psu kopa ze polecial pol ulicy dalej. Jak sie zaczelam wydzierac wkurwiona. Gosciu sie zgorszyl i uciekl szybkim krokiem.
Offline
Strasznie cieta jestem na okrucienstwo wobec zwierzat, trzeba byc zajebistym skurwysynem zeby krzywdzic je. Dlaczego taki gnojek nie zmierzy sie z rownym sobie? Bo mu nie odpowie i nie odda? Nie mam litosci dla takich ludzi. Pracuje z ludzmi i nieraz jak rozmawiam z pacjentami to wlosy mi sie jeza na glowie. Boze kochany jacy ludzie sa okrutni szczegolnie dla kotow, do gazu z nimi !!!!!!!!!!!!!!!!!!
Offline
Patrick Bateman
Po tym, co napiszę, wyjdzie moja psychopatia...
Cierpienie ludzi mogę oglądać bez emocji, zwłaszcza, gdy na nie zasłużyli. Ale cierpienia zwierząt nie potrafię w żaden sposób... Zdarzyło mi się kiedyś wybić komuś szyby w samochodzie, bo postawił go w upalny dzień przed marketem na parkingu z pupilem w środku...
Offline
Patrick Bateman
Także jako dziecko nie byłem popularny na podwórku, miedzy innymi z tego powodu, że wszyscy robili sobie łuki, by strzelać do kotów, ja zaś robiłem po to, by strzelać do dzieci strzelających do kotów ;].
Offline
Siamese Twin
Kotki, koteczki...miau miau, śliczności - uwielbiam!!!!Zresztą ja jestem miłośniczką wszystkich zwierzątek. I jak będę kiedyś mieć duuuuuuży dom z ogromnym ogrodem to będę mieć bardzo dużo różnych zwierząt m.in strusia A obecnie nie mogę przyprowadzić do mieszkania zwierzaka, bo biedactwo się umorduje. Niby kotek jest malutki i w ogóle, ale i tak by się męczył u mnie w domu.
A co do znęcania się nad zwierzętami - ja zawsze powtarzam - ciekawe jakby się pani/pan czuł jakby pana tak traktowano? Są ludzie i ludzie
Offline
ten temat powstał chyba specjalnie dla mnie - żebym mogla opowiedzieć zdarzenie sprzed kilku dni... już wtedy chcialam je opisać - ale nie pasowalo do żadnego tematu.... to nie bedzie wesoła historyjka - ostrzegam....
jestem alergikiem - bardzo bardzo alergikiem, na sierść zwierzaków też bardzo, więc koty uwielbiam, ale nie mam własnego... znam wszytkie okoliczne dachowce.... a Tygrysa to chyba wszyscy znali.... tak na niego mówili sąsiedzi - bo miał niespotykane jak na bezpańskiego mieszańca umaszczenie - miał szerokie pomarańczowo-czarne pasy.... naprawdę był śliczny i łazikował sobie po osiedlu od paru lat...
no i kilka dni temu potrącił go samochód ....pod wieczór zauważyłam go tuż pod swoimi oknami.... wybiegłam ale z obrażeń widać było, że nic się nie da zrobić... nie pytajcie - ale widok był straszny....
postanowiłam go pogrzebać - albo przynajmniej zabrać z jezdni - ale po prostu nie potrafiłam... to było ponad moje siły....
próbowalam 2 razy - za pierwszym sie poryczałam, za drugim zrobiło mi się niedobrze...
ludzie mnie mijali, samochody hamowały z piskiem....
nikt mi nie chciał pomóc choć prosiłam - licząc że trafi się ktoś z twardszą dupą czy coś...
w końcu wymyśliłam telefon do Strazy Miejskiej - okazał się strzałem w 10tkę. miły facet zapewnił mnie, że są odpowiednie słuzby od usuwania martwych zwierząt z dróg ....
Tyle - że już zaszło słońce .... mijały godziny... i nikt nie przyjeżdał...
do północy siedzialam przy Tygrysie na krawężniku pilnując żeby nie rojechał go jakiś samochód...
nawet po smierci kotu należy się szacunek... nawet dla jego zgruchotanego ciałka...
potem już tylko stałam w oknie - jakby moja obecność tam mogła powstrzymać jakiegoś kierowcę... spowodować żeby uważał.... ale jakoś dziwnie to działało - nieliczne samochody zwalniały i omijały ciało Tygrysa.... koło 6 rano położyłam się na moment ale usłyszałam podjeżdząjący samochód.... kiedy podeszłam do okna już odjeżdżał migając kogutem - i Tygrysa już nie było...
potem przez kilka dni mój wzrok uparcie wracał do miejsca - gdzie zginął i gdzie leżał czekając na pochówek....
Offline
Patrick Bateman
Dżo, rozumiem Ciebie dobrze... [*]
Jakiś czas temu zaryzykowałem wylądowanie w rowie z kolegami niz przejechanie kota, a później jeża... Ale teraz boją się, gdy jedziemy w nocy, a ja siedzę obok kierowcy...
Offline
wiesz.... ja nie opowiedziałam wszystkiego jeszcze, bo to aż nieprawdopodobne.. ale widziałam na własne oczy....
kiedy jak kretynka stałam w oknie te parę godzin od pólnocy do świtu widziałam - jak do Tygrysa przychodziły inne koty... no bo nie wiem jak to nazwać - przychodziły, obwąchiwały, siadały obok.... posiedziały i szły sobie.... tak po jednym... po 2....
to wygladało niesamowicie - jakby się z nim żegnały....
może to moja nadinterpretacja - ale skojarzenie aż uderza...
Offline
Patrick Bateman
Dżo, Inte, wyobraźcie sobie pogromczynię owczarków alzackich z kilkunastoma otwartymi guzami rakowymi, umierającą na moich rękach... Śmierć papieża to dla mnie przy tym pikuś...
Offline