Skrytojebca
http://plaze.onet.pl/3486,1517818,0,1,artykuly.html
Tak przeczytałem ten artykuł i nie mogę zrozumieć jednego: po co ludzie się pchają na zorganizowane przez kogoś wyjazdy?
Offline
Bo samym im się nie chce planować. Moja skłonność do zawierzania innym w kwestii podrózy ogranicza się do czytania artykułów w Wikipedii, bo wiem, że artykuły dotyczace regionów piszą ich miłośnicy i niczego ciekawego nie opuszczą.
Nawiasem mówiąc czy ja kiedyś wreszcie zobaczę góry?
Offline
Diabeł Wcielony
Niektórzy na pewno są na tyle naiwni, że pchają się na wyjazdy, których sami sobie nie organizują i oczekują nie wiadomo czego za "odpowiednią" cenę. A potem dziwią się, gdy jest inaczej. I dlatego ja wolę sam organizować sobie jakiś wyjazd niż liczyć, że inni zrobią to za mnie.
Offline
Skrytojebczyni
Po prostu trzeba uważnie patrzeć biuru na ręce. Z drugiej strony, jeśli ktoś jest burakiem to i oczekiwania będzie mieć burackie. I burackie pretensje za ich (jakże oczywiste) niespełnienie.
Offline
Skrytojebca
Dunkelheitsmann napisał:
I dlatego ja wolę sam organizować sobie jakiś wyjazd niż liczyć, że inni zrobią to za mnie.
Ja tak samo. Jedyne zorganizowane wyjazdy, które uważam za udane, to były obozy karate / ju-jitsu / krav magen. Ale takie obozy to osobna kategoria wyjazdów: wszyscy uczestnicy się znają od dawna, a organizator (czyli trener) nie dąży do jednorazowego wyssania pieniędzy z uczestników. Choćby dlatego, że w jego interesie (nawet rozumianym czysto ekonomicznie) jest, żeby uczestnicy obozu pozostali w jego klubie. Zresztą trener często jest przyjacielem swoich uczniów, więc nie robi ich w konia z czystej sympatii do nich.
Jeśli chodzi o inne wyjazdy, to nie uważam za wygórowane wymaganie np. tego, żeby opcja "wyżywienia wegetariańskiego" nie polegała na tym, że kiedy mięsożercy dostają ryż z mięsem, to ja dostaję sam ryż. Ja wiem, że organizatorowi obozu może się nie opłacać zapewniać mi wyżywienia. Ale w takim razie niech sprawa będzie postawiona jasno: opcji wyżywienia wegetariańskiego nie ma, kombinuj z żarciem sam. A nie tak, że przed wyjazdem słyszę od organizatora, że mi zapewni wyżywienie wegetariańskie, a na miejscu dupa. Tak być nie może, bo jest to zwykłe oszustwo: gdybym wiedział, że będę musiał sam dbać o to, żeby mieć co żreć, to bym na tamten wyjazd nigdy nie pojechał (tak, przykład jest z życia wzięty). Trzymając się tego jednego obozu: ja rozumiem, że spanie pod namiotem wiąże się z pewnymi niewygodami. Ale chyba nie jest z mojej strony wygórowanym wymaganiem, żeby organizator obozu zadbał o kempingi z kiblami i prysznicami, nie? Chyba jest coś nie w porządku w tym, że ja - jako szeregowy uczestnik obozu - musiałem sam sobie załatwiać możliwość wysrania się w pobliskim warsztacie samochodowym, bo organizator nie zadbał o kempingi i cały obóz rozłożył się w prywatnym sadzie. Co więcej: nie zadbał nawet o saperkę (żeby można się było wysrać w krzakach) i postój nad rzeką (żeby można się było umyć). Mówiąc inaczej: organizator obozu nie zadbał o podstawowe rzeczy: wyżywienie, spanie i sanitariaty. Tak, o spanie też nie zadbał: pierwszą noc np. spędziłem w autokarze stojącym na parkingu. Ja rozumiem, że pola namiotowe kosztują, ale do kurwy nędzy: ja zapłaciłem za tamten wyjazd! Od tamtego czasu nie jeżdżę na zorganizowane wyjazdy inne, niż obozy sztuk walki. Jak mam na własną rękę szukać miejsc, gdzie się będę mógł umyć, jak mam na własną rękę robić sobie żarcie i jak mam na własną rękę organizować sobie miejsce do spania, to nie widzę powodu, aby ktoś za to brał kasę. Biura podróży ssą po same kule.
Ostatnio edytowany przez Tibbets (2008-11-18 16:26:08)
Offline
Ciotka opowiadała, jak jechała na wycieczkę zagraniczną autokarem (było to co prawda ok. 8 lat temu, ale pewne rzeczy się nie zmieniają). Autokar był w tak złym stanie, że nie działała klimatyzacja, a temperatura wewnątrz sięgała nawet powyżej 60 st. C. Okna oczywiście nieotwierane. Kiedy jedna z pasażerek chciała skorzystać z toaley, okazało się, że jest zepsuta. Na żądanie zatrzymania pojazdu (bo inni również chcieli wyjść za potrzebą), kierowca powiedział, że nie może się zatrzymać aż do jakiegoś miasta, do którego była ponad godzina drogi i poradził korzystać z toalety w autobusie. Słysząc, że jest zepsuta powiedział, że to nie jego sprawa.
Kierowcę usprawiedliwia jedna rzecz - gdyby tachograf, czy co tam rejestruje pracę pojazdu, wykazał, że pojazd zatrzymał się na trasie, kierowca by wyleciał z pracy.
Offline
Królowa jest tylko jedna
Z toaletami w autokarze zawsze jest jakiś problem. Wyjechałam onegdaj na mecz do Francji. Wyjazd był organizowany przez biuro podróży, wyspecyalizowane w, nazwijmy to "turystyce kibicowskiej" - tego typu formy wypoczynku organizowali od lat. Sama wycieczka była zorganizowana bardzo dobrze, oprócz zaliczenia głównego punktu programu, jakim był oczywiście mecz, zwiedziliśmy także Luksemburg i Nancy. Wracaliśmy 22 godziny - na Autobahnie był wypadek, wpakowaliśmy się w objazd przez jakieś wioski, no i w końcu się zgubiliśmy. Wiadomo, że większość kibiców do abstynentów nie należy - w autokarze alkohol lał się strumieniami, tak więc często trzeba było oddawać mocz. Na powtarzające się prośby o postój pilotka reagowała agresyą. Toaleta w autokarze została zamknięta bo się przepełniła, a , podobno, w Dojczlandzie spuszczenie szamba kosztuje majątek. W końcu pasażerowie się zdenerwowali, co bardziej potrzebujący wyskoczyli z pomysłem, żeby zrobić składkę na spuszczenie szamba. Okazało się jednak, że wcale to nic nie kosztuje i można tego dokonać nawet na najbliższym parkingu. Więc jednak dało się!!
Offline
Skrytojebca
Vanessa napisał:
Nie lubię zorganizowanych wyjazdów ,realizowania programu zwiedzania,narzucania mi odgórnie o której mam jeść , o której wstać itd.Urlop ma być czasem robienia tego na co ma się ochotę i basta.
O właśnie, właśnie. Odnośnie programu zwiedzania, to jest to kolejny powód, dla którego nie lubię wyjazdów zorganizowanych: to, co mnie interesuje, jest zazwyczaj traktowane po macoszemu (po macoszemu, czyli np. tak, jak traktowany jest przez organizatorów wycieczek i sępów zwanych "przewodnikami PTTK" Wilczy Szaniec) lub wręcz pomijane, za to w programie wycieczki zawsze jest łażenie po kościołach, które mnie w ogóle nie interesuje.
Offline
Skrytojebczyni
Dlatego na zorganizowane zwiedzanie jeżdżę z PTTKiem, tam są takie same świry jak ja (no bo kto normalny wstaje po tygodniu pracy o piątej rano, żeby jechać na wycieczkę?) i nikt nikogo nie popędza, zwiedzanie jest rzetelne, a często biedny przewodnik raczony jest obietnicą wpierdolu, jeśli po drodze nie odwiedzimy bonusów - zabytków ekstra obok tych przewidzianych w programie.
Offline
Sierra napisał:
no bo kto normalny wstaje po tygodniu pracy o piątej rano, żeby jechać na wycieczkę
No, ten, hmmm... ja Ale z usług PTTK nigdy nie korzystałem, ja mam tak sam z siebie
Offline
Skrytojebczyni
Ja korzystam z jednego powodu - mam wejście do obiektów, które są zazwyczaj zamknięte lub w ogóle nieudostępniane (kościoły, otwierane raz w tygodniu czy dworki znajdujące sie w rękach prywatnych).
No i wycieczki są stosunkowo tanie, część jest dofinansowywana przez urząd wojewódzki, i wtedy jadę za śmieszną cenę 20 zeta.
Ostatnio edytowany przez Sierra (2008-11-27 10:47:41)
Offline
Dreamer
Organizowane przez siebie wycieczki są najlepsze. Po pierwsze możesz zawsze zaoszczędzić na noclegu jeśli nie musisz spać w luksusach, na jedzeniu też. Mój brat zorganizował sobie taką wycieczkę z dziewczyną do Chin na 2 miesiące. Z tego co mi opowiadał pobyt tam wynosił taniej niż sam transport (ponieważ oszczędzał) Ogólnie dużo bym mogła o tym mówić. Ale sam fakt mogli oglądać co chcieli i jak długo... mogli chodzić gdzie im się podobało... Na takiej wycieczce masz o wiele więcej wrażeń i przygód niż na zorganizowanej przez kogoś...
Offline
Skrytojebczyni
Pixie napisał:
Organizowane przez siebie wycieczki są najlepsze. Po pierwsze możesz zawsze zaoszczędzić na noclegu jeśli nie musisz spać w luksusach, na jedzeniu też. Mój brat zorganizował sobie taką wycieczkę z dziewczyną do Chin na 2 miesiące. Z tego co mi opowiadał pobyt tam wynosił taniej niż sam transport (ponieważ oszczędzał) Ogólnie dużo bym mogła o tym mówić. Ale sam fakt mogli oglądać co chcieli i jak długo... mogli chodzić gdzie im się podobało... Na takiej wycieczce masz o wiele więcej wrażeń i przygód niż na zorganizowanej przez kogoś...
zgadza się, sama tak robię, ale dla mnie taka opcja ma jeden mankament: ja jeżdżę po to, aby zwiedzać, a czasem jest tak, że jakiś obiekt jest zamknięty i ni huhu nie ma osoby, która ci go udostępni - bo gdzieś się zadziali. A jazda zorganizowana ma tą zaletę, że masz gwarancję wejścia do obiektu. Natomiast na temat dłuższych wycieczek sie nie wypowiadam, bo na takowe nie jeżdżę z bardzo prozaicznego powodu - nie stać mnie na nie.
Offline
Skrytojebca
http://wiadomosci.onet.pl/1520509,2679, … skart.html
Wygląda zachęcająco.
Offline
fajne, podoba mi sie ten pomysl
ale pierwszy post z linkiem Tibba to jest szok. Polacy to istna wies, jak gdzies jada to nie po to zeby zwiedzac ale zeby sie upic.
Ostatnio edytowany przez Karola69 (2008-12-04 09:30:40)
Offline
I działa. Koleżanki dzięki hospitality pół Ukrainy zwiedziły.
Miałem też znajomego Włocha z hospitality który wielokrotnie kogoś nocował i vice versa i nigdy nie było przykrych niespodzianek.
Offline